wtorek, 18 lutego 2014

Najpiękniejszy dzień w życiu!

Znów mnie długo nie było. Znów przez szkołę i natłok zajęć. W tym całym zamieszaniu byłam tylko raz na koniach. Był to jeden z gorszych "razów"...
Tak w skrócie... Teren. Galop. Wyleciały mi nogi ze strzemion. Nie spadłam (!). Po jeździe byłam zmasakrowana fizycznie i psychicznie. Wszystko mnie bolało, leżałam i ryczałam w poduszkę.
 Czemu takie rzeczy zdarzają się tylko mnie? Czy ja nigdy nie nauczę się jeździć?!
To było jakieś trzy tygodnie temu. Dawno. Do tej pory zdążyłam już o tym prawie zapomnieć.
 Nawet wydaje mi się to zabawne.
Tak właściwie chciałam Wam opowiedzieć o mojej ostatniej jeździe, o najpiękniejszym dniu mojego życia.
To było w ostatnią niedzielę. Chciałam w końcu pogalopować na spokojnie, bez pośpiechu i ścigania, jak w terenie. Pani zabrała mnie na plac na lonżę. Jeździłam w siodle westowym (baaaardzo wygodne, tak w ogóle :)). To było dla mnie coś zupełnie nowego. Na początku był kłus wysiadywany.
Już dawno tak nie jeździłam i złapanie równowagi zajęło mi troszkę czasu. W końcu się jednak udało
 i było całkiem znośnie :) Potem przyszedł czas na galop. Bałam się po tym, co się ostatnio stało,
 byłam strasznie spięta. Jednak dzięki instruktorce, która jest wspaniałą osobą i której również bardzo ufam udało mi się rozluźnić i pokonać strach. Przestałam myśleć o czymkolwiek. Po prostu płynęłam. Tyle razy śniłam, że potrafię, że to takie proste. Teraz mogłam to poczuć naprawdę.
Spełniło się moje marzenie. Nic dodać, nic ująć.
Najpiękniejszy dzień w całym moim życiu!


piątek, 3 stycznia 2014

Życie jest piękne!

Wróciłam! Mam nadzieję, że już na dobre. Brakowało mi bardzo pisania tutaj.
 Mam nadzieję, że nie postanowiliście już nigdy do mnie nie zaglądać, choć przestałam pisać. Tyle się zdarzyło od czasu, kiedy przestałam pisać. Nowa szkoła, znajomi, coraz więcej nauki (niestety)... Ale jest coś jeszcze, dzięki czemu tak naprawdę wróciła mi chęć do życia. Wróciłam do koni! Jestem dzięki temu chyba najszczęśliwszą osobą na świecie! Nawet nie potrafię opisać tego, co czuję. Nareszcie mogę robić to, za czym tak bardzo tęskniłam, czego było mi brak: spędzać czas z tymi cudownymi zwierzętami, uczyć się ich, a przez to pracować też nad sobą. A więc tak w skrócie:
  • Poznałam fantastycznych ludzi, dzięki którym jazda stała się prawdziwą nauką i przyjemnością. 
  • Ponadto dowiedziałam się nieco więcej na temat naturalu (i to w praktyce). Być może wciąż jest to niewiele, ale nie zamierzam na tym poprzestać! 
  • W obliczu cotygodniowych wizyt w stajni nawet największe problemy straciły jakiekolwiek znaczenie. 
  • Tydzień w szkole mija szybko w oczekiwaniu na niedzielny wyjazd. 
  • Moje życie nareszcie nabrało sensu :)
Jednym słowem: przypomniałam sobie, jak wiele znaczyły i znaczą dla mnie konie oraz przebywanie z nimi. To przecież z nimi wiążę swoją przyszłość. Chcę się o nich dowiedzieć jak najwięcej, móc spędzać z nimi jak najwięcej czasu i w końcu mam taką szansę :) Tylko ode mnie zależy, jak ją wykorzystam. Trzymajcie za mnie kciuki!

Na najbliższą jazdę wybieram się być może dopiero za tydzień (przez całą przerwę świąteczną nie miałam możliwości, by wybrać się na konie). Może co nieco będę Wam mogła opowiedzieć, choć to teoretycznie zwyczajna jazda w teren. Och, tyle jest jeszcze do opowiedzenia! Zabiorę się za to na pewno w najbliższej przyszłości! No nic... Ja już lecę i zabieram się do kolejnej "końskiej" lektury (które pochłonęły mnie w te święta). Do następnego razu! :)

piątek, 2 listopada 2012

The End i nic więcej.

Niestety to chyba koniec. Może już pora, by po prostu z tym skończyć. Nie mam czasu, by dalej prowadzić bloga, zresztą nikt mnie specjalnie do walki o niego nie zachęca. To i tak by nie wypaliło. Konie - bardzo wąski temat, na który trudno się wypowiadać nie mając odpowiedniej wiedzy. Nie potrafię podać wam przydatnych informacji, bo po prostu zbyt mało wiem. Może kiedyś jeszcze się tego podejmę. W każdym razie żegnam, jeżeli nie na zawsze, to przynajmniej na długi czas!

Aggy ; 3

środa, 29 sierpnia 2012

Trochę z weterynarii - grupy krwi




Podział grup krwi u zwierząt, podobnie jak u człowieka, opiera się na obecności antygenów na powierzchni czerwonych krwinek (erytrocytów). W ramach tego samego gatunku może istnieć wiele różnych grup takich antygenów. U koni wyróżnia się 8 głównych układów grupowych krwi, które oznacza się dużymi literami A, C, D, K, P, Q, U i T (która nie została do końca poznana). Oprócz tego istnieje ponad 30 różnych czynników (alloantygenów) dodatkowo występujących na powierzchni erytrocytów i oznaczanych małą literą (a, b, c, d, e, f, g, h, i, k, l, m, n, o, p, q, r) , co daje 400 tys. możliwych kombinacji fenotypowych erytrocytów.

piątek, 13 lipca 2012

Wracam z obozu!

   W sobotę wróciłam z obozu (wiem, wcale nie zapowiadałam, że gdziekolwiek wyjeżdżam, ale wynikało to tylko i wyłącznie z ostrożności). Jeszcze się z tego nie otrząsnęłam do końca, ale  spróbuję (pewnie dość chaotycznie) Wam o tym wszystkim opowiedzieć.
  
   Nie mogło być inaczej niż genialnie :) Nauczyłam się (nareszcie) poprawnego dosiadu, ruszania, zatrzymywania (za pomocą dosiadu, a nie walenia łydkami!) i skręcania (bywało, że tylko na uwiązie). Nie wspominając już nawet o tym, że pogalopowałam sobie nieźle :) Od galopu z kłusa, dao galopu ze stępa, a w końcu nawet ze stój :) Jak dla mnie  - niezapomniane przeżycie, tym bardziej (nie wiem, czy wszystkim tu o tym wiadomo), że dość rzadko mam okazję jeździć, a o tym żeby ktoś zechciał mnie nauczyć galopu nawet nie wspomnę. Poza tymi pozornie banalnymi sprawami uczyliśmy się bardzo praktycznego wsiadania na konia bez popręgu (tj. z siodłem, ale bez dopiętego popręgu). Oczywiście nie wszystkim wyszło, ale spróbować było warto :) Wypada też (nawet bardzo!) wspomnieć o nocnym terenie, kiedy miałam cudowną okazję, by zdać się całkowicie na konia i jego zmysły (głupio się przyznać, ale straciłam z oczu koleżankę jadącą  przede mną i nie miałam pojęcia, którą drogą pojechała reszta grupy). Nauczyłam się co nieco z naturalu, ale to już temat do osobnego posta. Tak poza jazdami... Konie, jak konie - cudowne :) Atmosfera niepowtarzalna. Nasza wyprawa na bagna! Hmm... Albo nocowanie w lesie pod gołym niebem i zrywanie się o 3 nad ranem (była straaaszna burza i lało). Wyprawa do kina noowym modelem Lamborgini z Iphonem... Jazda w bagażniku w drodze powrotnej z kajaków... I "szatańska" przejażdżka w środku nocy samochodem Marka (na pace), która zakończyła się zostawieniem nas w lesie z instruktorką,  psem (ok. pieskiem) i dwoma telefonami :) Pomijając to, że po drodze mało nie umarliśmy ze strachu przez "dzika", doszliśmy cali i zdrowi po ok. 2 godz :) Oj, dużo by gadać. Tyle się działo... Wracam tam po prostu za rok!

P.S. Jak było opowiedziałam, ale gdzie byłam (choćby mnie łamali kołem!) nie powiem! Tajemnica służbowa :)

P.P.S. Jeszcze kilka zdjęć :)


                                                 
                                                  Aston i ziewaaaanie ! Zzzz ! ; D

                                                     
                                                               Z Bufalką :)


              Natural z Magirusem :) Próba kłusa. Troszkę nie wyszło, ale potem było znacznie lepiej :)



I znów z Magią. Tym razem w sumie na Magii :) Na oklep (tylko z uwiązem). Ćwiczymy zwroty.




Na Wiedźminie. Jedna z mniej udanych lekcji, chociaż można było z niej wyciągnąć pewne wnioski.    "I  gdzie ty się patrzysz! Przed siebie się patrz wieśniaku!" ; D

niedziela, 15 kwietnia 2012

Koń w średniowieczu.

Oj dawno, dawno mnie tu nie było... Chyba nawet nie mam szans się wytłumaczyć ; / Więc powiem tylko tyle: znalazłam ciekawy temat do opisania! Tzn. ciekawy dla tego, kto interesuje się przede wszystkim końmi, ale nie ma też zastrzeżeń do historii : ) Mam plan opisać dziś dzieje konia w średniowieczu. Dobra, zaczynam:

 Rycerskimi wierzchowcami zostawały najczęściej konie niskiego, bądź średniego wzrostu (zazwyczaj mieściły się w przedziale 150 - 157 cm), ciężkie, zwrotne i dobrze wytrenowane. Słynny był "test", iż dobry rycerski rumak powinien w pełnym galopie potrafić zrobić zwrot o 180 stopni w okręgu o trzymetrowej średnicy! Trochę nie do pomyślenia... Dźwigały też jeźdźców w 30 kg zbrojach. Nie miały, jak widać łatwo. Zakładano im ostre wędzidła (co widać na odkopanych przez archeologów końskich żuchwach) i nadużywano ostróg. Przeciętny wiek takiego biedaka to ok. 7- 14 lat. Pewnie nie ze wszystkimi końmi, tak się działo, może nawet z mniejszością (występuję tu właśnie w obronie mojej ulubionej epoki ! : )). Według mnie konie musiały być do człowieka jednak przywiązane, by towarzyszyć mu w walce, nie stawiając najmniejszego oporu. 

Trochę to wszystko zawiłe... Możliwe, że nigdy nie dowiemy się, jak naprawdę wiodło się "średniowiecznym: koniom. Myślę jednak, że troszkę na ten temat mogłam powiedzieć. Niestety tylko troszkę. Postaram się ten temat ciągle rozwijać : ) 


I proszę się nie złościć, że tak długo nie pisałam... Różne rzeczy się wydarzyły w tym czasie i nie nadążałam.


A tutaj kilka zdjęć:














sobota, 18 lutego 2012

9 przykazań przyjaciela koni.

Doszłam właśnie do wniosku, że opisanie join - up nie jest wcale takie proste... Choć może się tak wydawać. Zbyt obszerny temat. Bez rysunków czy zdjęć ciężko byłoby to wszystko opisać. Więc... Żeby coś napisać i żeby to nie było coś całkowicie bezsensownego...

Dziewięć przykazań przyjaciela koni:

  1.  Ktokolwiek zajmuje się koniem, ponosi odpowiedzialność za powierzoną mu istotę żywą.
  2. Chów konia musi odpowiadać jego naturalnym potrzebom.
  3. Fizyczne i psychiczne zdrowie konia ma najważniejsze znaczenie bez względu na jego użytkowanie.
  4. Człowiek powinien tak samo dbać o każdego konia niezależnie od jego rasy, wieku, płci (równouprawnienie ;D !) oraz sposobu użytkowania w hodowli, rekreacji czy sporcie.
  5. Wiedza o historii koni, o ich potrzebach, jak i znajomość obchodzenia się z końmi należy do kulturowego dobra. Należy je chronić i przekazywać kolejnym pokoleniom (odkryłam przeznaczenie mojego bloga... ;D).
  6. Obchodzenie się z końmi ma szczególnie dla młodych ludzi duże znaczenie w kształtowaniu osobowości. Należy o tym pamiętać. (Pamiętamy, pamiętamy...)
  7. Człowiek uprawiający sport razem z koniem powinien siebie i powierzonego mu konia poddać treningowi/szkoleniu. Celem każdego szkolenia jest możliwie największa harmonia między człowiekiem a koniem.
  8. Użytkowanie konia w sporcie wyczynowym, jeździeckim, powożeniowym, woltyżerce powinno być w zgodzie z jego budową, potencjałem wydolnościowym i gotowością do podjęcia wysiłku. Wpływ na wydajność poprzez podawanie leków lub przez niewłaściwe dla koni działanie człowieka jest niedopuszczalne i musi być zgłaszane.
  9. Odpowiedzialność człowieka za powierzonego mu konia jest ważna do końca życia konia.
No tak. Do tych przykazań chyba wszyscy powinni się stosować. Szczególnie posiadacze koni. To niestety nie ja... Ale warto wiedzieć...