piątek, 13 lipca 2012

Wracam z obozu!

   W sobotę wróciłam z obozu (wiem, wcale nie zapowiadałam, że gdziekolwiek wyjeżdżam, ale wynikało to tylko i wyłącznie z ostrożności). Jeszcze się z tego nie otrząsnęłam do końca, ale  spróbuję (pewnie dość chaotycznie) Wam o tym wszystkim opowiedzieć.
  
   Nie mogło być inaczej niż genialnie :) Nauczyłam się (nareszcie) poprawnego dosiadu, ruszania, zatrzymywania (za pomocą dosiadu, a nie walenia łydkami!) i skręcania (bywało, że tylko na uwiązie). Nie wspominając już nawet o tym, że pogalopowałam sobie nieźle :) Od galopu z kłusa, dao galopu ze stępa, a w końcu nawet ze stój :) Jak dla mnie  - niezapomniane przeżycie, tym bardziej (nie wiem, czy wszystkim tu o tym wiadomo), że dość rzadko mam okazję jeździć, a o tym żeby ktoś zechciał mnie nauczyć galopu nawet nie wspomnę. Poza tymi pozornie banalnymi sprawami uczyliśmy się bardzo praktycznego wsiadania na konia bez popręgu (tj. z siodłem, ale bez dopiętego popręgu). Oczywiście nie wszystkim wyszło, ale spróbować było warto :) Wypada też (nawet bardzo!) wspomnieć o nocnym terenie, kiedy miałam cudowną okazję, by zdać się całkowicie na konia i jego zmysły (głupio się przyznać, ale straciłam z oczu koleżankę jadącą  przede mną i nie miałam pojęcia, którą drogą pojechała reszta grupy). Nauczyłam się co nieco z naturalu, ale to już temat do osobnego posta. Tak poza jazdami... Konie, jak konie - cudowne :) Atmosfera niepowtarzalna. Nasza wyprawa na bagna! Hmm... Albo nocowanie w lesie pod gołym niebem i zrywanie się o 3 nad ranem (była straaaszna burza i lało). Wyprawa do kina noowym modelem Lamborgini z Iphonem... Jazda w bagażniku w drodze powrotnej z kajaków... I "szatańska" przejażdżka w środku nocy samochodem Marka (na pace), która zakończyła się zostawieniem nas w lesie z instruktorką,  psem (ok. pieskiem) i dwoma telefonami :) Pomijając to, że po drodze mało nie umarliśmy ze strachu przez "dzika", doszliśmy cali i zdrowi po ok. 2 godz :) Oj, dużo by gadać. Tyle się działo... Wracam tam po prostu za rok!

P.S. Jak było opowiedziałam, ale gdzie byłam (choćby mnie łamali kołem!) nie powiem! Tajemnica służbowa :)

P.P.S. Jeszcze kilka zdjęć :)


                                                 
                                                  Aston i ziewaaaanie ! Zzzz ! ; D

                                                     
                                                               Z Bufalką :)


              Natural z Magirusem :) Próba kłusa. Troszkę nie wyszło, ale potem było znacznie lepiej :)



I znów z Magią. Tym razem w sumie na Magii :) Na oklep (tylko z uwiązem). Ćwiczymy zwroty.




Na Wiedźminie. Jedna z mniej udanych lekcji, chociaż można było z niej wyciągnąć pewne wnioski.    "I  gdzie ty się patrzysz! Przed siebie się patrz wieśniaku!" ; D